Mówienie o pewnych zmianach jest trudne, bo trzeba przyznać się do tego, że robiło się coś źle. I to publicznie. I to przyznanie się do pewnych słabości, wystawianie na komentarze i krytykę. Ale cóż. Raz kozie śmierć 😉. Psy były w moim życiu od zawsze. I zawsze miałem do nich jakąś (potocznie mówiąc) rękę. A przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak 1,5 roku temu trafiła do nas Abi (w sumie mamy 4). Pies z ogromnymi problemami na tle nad reaktywności. Zniszczona przez poprzednich właścicieli, godzinami rzucania piłeczki. Spacery okazały się koszmarem. Był moment, w którym przeżyłem załamanie i wręcz płakałem, siadając na środku drogi (a raczej charakter mam twardy). Może składało się na to wiele życiowych sytuacji, ale Ona (Abi), wyciągała te emocje ze mnie. Tak, że skumulowane, wybuchały. Nie należę do tych co boją się problemów, ale zaczęło mnie to przerastać. Trzeba było jednak wziąć się w garść i temat (prosto mówiąc) ogarnąć (co zajęło trochę czasu – dojście do tych wniosków). Szkolenia online, różne konsultacje (za mało miejsca, żeby pisać). Aż w końcu pojawił się Duch Leona. Nie bezpośrednio. Po prostu wpadła mi w ręce książka Pani Ewa Pikulska (to ona powiedziała mi o Pani Sylwii). Myślę co mi tam, napiszę do Niej (Pani Ewy). Odpowiedziała. Zadzwoniła. I w ciągu jednej rozmowy, trudnej dla mnie emocjonalnie, zrobiła mi w głowie kaszkę z mlekiem (Pani Ewo, zniszczyła Pani mój świat, za co z całego serca dziękuję). Tyle trudnych pytań nie słyszałem chyba nawet na studiach 😕. Wszystko to musiałem bardzo długo mielić w swojej zatwardziałej głowie. I przyznać w końcu, że jest źle, że mało wiem, że zmiany są konieczne i nieuniknione a wiedza wymaga poszukiwań. Zrozumiałem, że jeżeli ma być lepiej to muszę to zrobić (zmieniać, uczyć się, szukać odpowiedzi). Praktycznie prawie całą moją wiedzę i przekonania należało wrzucić do kosza. I tak zaczęła się moja nowa droga. W myśl „Ducha Leona”. Teraz myślę, zanalizuje, stawiam pytania. Czy przyjmuję wszystko co mówicie bezkrytycznie – Nie. Często chciałbym z Wami wiele omówić, znaleźć odpowiedzi, zadać trudne pytania. Czy moje relacje z Psami się poprawiły – oczywiście. Mimo, że ciągle są one dalekie od ideałów. Ciągle jest kiepsko (ale mam już tego świadomość). Każdego dnia uczę się tego krok po kroku (obserwując co robicie). Niestety uczę się sam, co trochę zajmuje i łatwe nie jest. Albo też „stety” sam, dzięki temu zmiany zachodzą gdzieś we mnie. Kto wie, może doprowadzi mnie to rewolucji zawodowych, realizacji dziecięcych marzeń by pracować z psami (chociaż w moim wieku, pole do tego jest trochę zawężone 😊, ale ważne, żeby mieć marzenia). Nie jest to aż tak istotne, jak fakt, że to co się dzieje, daje mi „lepszego JA”. Wasz duch (Leona) akceptacji i zrozumienia, to nie tylko relacje z Psami. To dla mnie, zmiana stosunku również do ludzi. I dlatego są one takie dobre. Tak więc „duch Leona” stał się dla mnie pewnym drogowskazem, żeby znaleźć dobro w sobie i dać je innym (i Psom, i Ludziom I wszystkiemu co żyje). I dać wszystkim prawo do gorszego dnia, złego nastroju, potknięć i błędów. I prawo do stawania się lepszym !!!